Mural przyjaźni polsko - węgierskiej
Witamy na stronie poświęconej wykonaniu muralu upamiętniającego Powstanie Węgierskie oraz polsko-węgierską solidarność społeczną i obywatelską w 1956 roku. Na wstępie dziękujemy za zainteresowanie i zapraszamy do zapoznania się z ideą pomysłu oraz historią przedstawioną na instalacji artystycznej.
Graffiti które widzisz przed sobą namalowaliśmy, by przybliżyć historie która połączyła mieszkańców Naszego miasta z mieszkańcami Budapesztańskiej dzielnicy Csepel przy okazji tragicznych wydarzeń „Rewolucji Węgierskiej” w 1956 roku. Wykonanie muralu było możliwe dzięki współfinansowaniu ze środków publicznych otrzymanych od Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej im. Wacława Felczaka.
źródło: IPN.pl
Przyczyny, przebieg i skutki Powstania Węgierskiego’56
By zrozumieć powody wybuchu Powstania na Węgrzech musimy się cofnąć do czerwca 1956 i pierwszego strajku generalnego robotników w PRL, który wybuchł 28 czerwca w Poznaniu. Powodem buntu poznańskich robotników były niskie płace, zawyżone normy oraz nadmierne opodatkowanie. Wydarzenia te były jednym z powodów do „odwilży październikowej”, liberalizacji polityki państwa wobec społeczeństwa w jednoczesnym zachowaniu idei marksizmu.
Wieść z Polski, szybko przedostały się nad Dunaj. 22 października na wiecu w Politechnice w Budapeszcie, organizowanym przez niedawno powstały Związek Węgierskiej Organizacji Studenckiej (MEFESZ) ogłoszono rezolucję solidarnościową z Polakami, domagającą się odsunięcia Stalinowców od władzy, wolnych wyborów, powołania na premiera Imre Nagy’go, wolności prasy, oraz opuszczenia Węgier przez wojska Sowieckie.
Następnego dnia pod pomnikiem bohatera generała Józefa Bema – polskiego generała, ostatniego wodza węgierskiego powstania w czasie Wiosny Ludów (1848-1849)- zebrało się około 300 tysięcy mieszkańców Budapesztu, wyrażających poparcie solidarność z Polakami. Oliwy do ognia dodał Ernő Gerő przywódca komunistów, nazywając manifestujących wrogami i reakcją. Doszło do pierwszych zamieszek w których zginęło wielu Węgrów, m.in. około 100 osób pod parlamentem, zastrzelonych przez „Awoszy” (AVH- służba bezpieczeństwa). Obalono pomnik Stalina. Widząc rosnące zagrożenie tej samej nocy komuniści spełnili jedno z żądań zebranego tłumu, przywrócili członkostwo w Partii oraz mianowali premierem Imre Nagy’go. Równocześnie wprowadzając stan wyjątkowy, godzinę policyjną oraz pojawienie się sowieckich czołgów na ulicach Budapesztu. Wywołało to kilkudniowe strajki i zamieszki. Do protestujących dołączyli Pál Máleter, dowodzący oddziałem czołgów oraz dowódca Policji w Budapeszcie Sándor Kopácsi.
Wszystkie te wydarzenia nie obeszły się bez zainteresowania opinii publicznej w Polsce, początkowo prasa pisała o postulatach manifestujących -„demonstrujące tłumy wysuwały żądania demokratyzacji życia publicznego, poszanowania praworządności, ułożenia przyjaznych stosunków z ZSRR na zasadzie całkowitej równości i poszanowania suwerenności Węgier”. Pojawiły się również liczne listy od studentów z wielu polskich uczelni, w których płynęły słowa nie tylko wdzięczności, lecz i wsparcia dla rodzących się przemian.
źródło: IPN.pl
Zmiany na Węgrzech z dnia na dzień nabierały tempa. Uwolniono wielu więźniów oraz rozbrajano służbę bezpieczeństwa, tworzono nowy wielopartyjny rząd, a w wielu miastach powstawały rady powstańcze. Rozpoczęto usuwanie z przestrzeni publicznej nazw i pomników Stalina. 28 października premier Nagy oświadczył, iż osiągnięto wycofanie wojsk Sowieckich z Budapesztu, oraz rozpoczęto rokowania do całkowitego opuszczenia Węgier przez Armie Czerwoną. Przez kolejne dni żądania społeczne wpłynęły na decyzje o wystąpieniu Węgier z Układu Warszawskiego oraz ogłoszeniu niepodległości Węgier. Zwrócono się również do Sekretarza Generalnego ONZ, Daga Hammerskjoelda o pomoc i zapewnienie gwarancji niepodległości od krajów zachodnich. Życie nad Dunajem wracało do normalności, jednak nie na długo, a najgorsze miało dopiero przyjść.
Związek Radziecki nie mógł sobie pozwolić na utratę wpływów w graniczących z zachodem Węgrzech. Strata ta mogła być przykładem dla innych krajów bloku do obrania podobnego kursu. Rankiem 4 listopada ZSRR przystąpił do ataku na Budapeszt w którym uczestniczyło 150 tys. żołnierzy i 2 tys. czołgów, wspieranych przez artylerię i lotnictwo szturmowe. Rozpaczliwy komunikat o napaści do krajów zachodnich wystosował premier Imre Nagy: „Dziś we wczesnych godzinach rannych wojska sowieckie rozpoczęły atak na naszą stolicę, chcąc obalić legalny, demokratyczny rząd Węgier. Na pomoc! Na pomoc! Na pomoc!”. Do walki z agresorem stanęło tysiące powstańców uzbrojonych tylko w lekką broń. Pomoc z zachodu nie naszła, jedynie Hiszpania wyraziła chęć pomocy militarnej. Osamotnieni w boju Węgierscy powstańcy toczyli bój do 11 listopada kiedy to po wielu bombardowaniach skapitulowała robotnicza dzielnica Csepel. Podczas walk zginęło ponad 2,5 tys. Węgrów, a około 20 tys. zostało rannych, zaś 200 tys. osób było zmuszonych opuściło kraj.
Szczecin-Csepel, czyli współpraca mieszkańców
źródło: IPN.pl
Pierwszy informacje o manifestacji w Budapeszcie szczecinianie mogli przeczytać 25 października w Kurierze Szczecińskim: „Wieczorem we wtorek 23 października w stolicy Węgier doszło do poważnych zaburzeń. […] W czasie rozruchów, które w kilku punktach miasta przeciągnęły się do godzin popołudniowych w środę, byli zabici i ranni. Liczba ich nie jest znana”.
Dwa dni później dotarło wezwanie od Węgierskiego Czerwonego Krzyża, proszące o krew dla ofiar zrywu. Odzew nie tylko szczecinian lecz w całej Polsce był olbrzymi. Redakcje „Kuriera Szczecińskiego” oraz „Głosu Szczecińskiego” rozpoczęły zbiórkę darów pod hasłem „Polak, Węgier – dwa bratanki. W zbiórce uczestniczyli wszyscy mieszkańcy miasta, zbierano środki opatrunkowe, żywność długoterminową, leki, pieniądze. Studenci szczecińskich uczelni w dniach 31 października- 3 listopada zorganizowali kwestę pod hasłem „Cześć i chwała bohaterom narodu węgierskiego”. W dzień napaści sowietów, powstała również kwesta utworzona przez wyżej wymienione szczecińskie redakcje.
Do pomocy Madziarom zawiązał się „Komitet Pomocy Węgrom w Szczecinie”, który 2 grudnia zorganizował „Węgierską niedziele”. Reakcja mieszkańców była ogromna, szacunkowa wartość zebranych darów wynosiła około 1 milion złoty, gdzie wówczas przeciętny polak zarabiał około 1120 zł miesięcznie. Pierwszy transport darów wyruszył ze Szczecina 17 grudnia, udekorowany był napisem „Dzieci Szczecina – dzieciom Csepel na Gwiazdkę”. Zebrane datki zasiliły specjalnie utworzone konto Wojewódzkiego Oddziału PCK. Z tych środków w 1957 roku, wiosną oraz jesieniom sfinansowano pobyt Węgierskich dzieci nad Bałtykiem. Dzieciom tym została udzielona fachowa opieka która starała się otoczyć ciepłem i miłością po traumatycznych wydarzeniach. W głównej mierze nad morze przyjeżdżały sieroty, w złym stanie psychicznym i fizycznym.
W całej Polsce wartość pomocy humanitarnej udzielonej Węgrom szacuje się na 2 miliony dolarów. Samych chętnych do oddania krwi dla walczących zgłosiło się ponad 11 tysięcy, co przekroczyło możliwości funkcjonujących normalnie punktów pobrań.
Pokłosie Powstania Węgierskiego, czyli zniszczenie konsulatu sowieckiego w Szczecinie
Nastroje o stosunku negatywnym do państwa sowieckiego utrzymywały się w dość mocno w świadomości szczecinian jeszcze przez kilkanaście najbliższych tygodni. Niektórzy historycy sądzili, że to była beczka prochu, której wystarczy iskra, by wybuchła. I tak się stało, a motywem zapalnym była...interwencja milicji w stosunku do pijanego obywatela.
10 grudnia 1956 roku w centrum miasta milicjanci postanowili zatrzymać mężczyznę będącego pod wpływem alkoholu. Doszło do szarpaniny, a milicja nie była w stanie sobie tak łatwo poradzić z okiełznaniem obywatela. Wokół całego zamieszania zaczął gromadzić się tłum, a delikwent, który miał zostać zatrzymany wykrzyczał „Za co mnie aresztujecie? Jestem Polakiem”. Te słowa wzburzyły zgromadzonych, którzy postanowili pomóc człowiekowi, a przy okazji wyładować swój gniew do władzy na milicjantach. Tłum zaczął gęstnieć, a jego działania przyjęły radykalniejszą formę.
Obrzucono milicjantów kamieniami, zaczęto wywracać milicyjne samochody, a tłum ruszył w miasto celem zaatakowania komisariatów milicji na Śródmieściu. Radykalniejsza część tłumu oderwała się i ruszyła... na więzienie przy ul. Kaszubskiej. Sytuacja wymknęła się spod kontroli, na pomoc milicji przybyli żołnierzy KBW. Użyto wobec manifestantów gazu łzawiącego, jednak na niewiele się to zdało. W trakcie próby rozgonienia tłumu, część protestujących znalazła się pod sowiecką placówką dyplomatyczną , a dokładnie konsulatem. Gmach nie był chroniony, ponieważ...dowódca KBW nie wiedział o jego istnieniu! Tłum wszedł na teren placówki i doszło do zdemolowania siedziby sowietów w Szczecinie. W tym samym czasie inna grupa napadła na siedzibę Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, również ją demolując. Uszkodzone zostały również komendy MO. Milicji i KBW udało się okiełznać tłum dopiero w późnych godzinach nocnych. W trakcie zamieszek zatrzymano 93 osoby, a kilkadziesiąt zostało rannych.
źródło: IPN.pl
Interwencja milicji była bezpośrednią przyczyną zamieszek, lecz prawdziwym powodem była napięta sytuacja społeczno polityczna w bloku wschodnim spowodowana między innymi wystąpieniem robotniczym w Poznaniu`56 oraz Powstaniem Węgierskim`56. Rozsierdzonym i zniesmaczonym obywatelom, jak widać niewiele było potrzeba do tego, aby wyrazić swój sprzeciw przeciwko polityce władz komunistycznych w bloku wschodnim.